Jak radzić sobie z ryzykiem w inwestowaniu? 4 pomysły, jak minimalizować straty

      
    
Niezależnie o finansach / 2017-12-08 / autorzy: Paweł Biedrzycki

Pamiętam, że kiedyś córka zadała mi bardzo ciekawe pytanie. „Tato, skoro inwestowanie na giełdzie przynosi największe zyski, to dlaczego rodzice moich koleżanek nie kupują akcji spółek?” Po chwili konsternacji... wytłumaczyłem jej, że na tego rodzaju inwestycji można też stracić. To właśnie ryzyko i niepewność związana z wynikiem jest tym, co reguluje liczbę inwestorów na giełdzie. Czy można to ryzyko w jakiś sposób ograniczać? Oto 4 pomysły, jak przestać się bać inwestowania i radzić sobie z ryzykiem z nim związanym.

 

Dlaczego boimy się inwestować?

Jak pokazują ostatnie badania, pokolenie urodzone w latach 1982-2000, potocznie zwane Millenialsami, boi się inwestować. Analitycy Legg Mason policzyli, że ryzykowne aktywa, jak akcje spółek, stanowią wyraźnie mniejszy procent ich portfeli w stosunku do portfeli innych pokoleń. Żeby zrozumieć dlaczego tak jest, musimy się na chwilę zatrzymać i zadać ważne pytanie. Po co właściwie inwestujemy?

 

Wykres 1. Wielkość i struktura bogactwa Amerykanów w wieku 20-29 lat (w USD)*

*kolor żółty – aktywa finansowe, zielony – nieruchomości, niebieski – dług

Źródło: Credit Suisse Global Wealth Databook 2017

 

Chwila zastanowienia... Formalnie inwestowanie jest odsuwaniem konsumpcji w czasie. Zamiast kupić sobie daną rzecz dzisiaj, decydujemy się na to, aby zrobić to później i zachowany kapitał inwestujemy. Liczymy, że w przyszłości będziemy mogli dzięki inwestycji pozwolić sobie na większe zakupy. Jeżeli coś idzie „nie tak” z naszymi inwestycjami, to nie dość, że musimy czekać, bo odroczyliśmy zakupy, to czujemy, że ostatecznie będziemy mogli sobie pozwolić na mniej niż przed inwestycją. To dlatego nie lubimy strat, oj nie lubimy.

Okazuje się, że nasz mózg reaguje na stratę tak samo jak na ból. Dokładne badania aktywności półkul mózgowych wykazały, że w momencie gdy dowiadujemy się o tym, że straciliśmy pieniądze uruchamiają się te same obszary mózgu, które aktywują się, gdy zostaje nam wbita szpilka w dłoń.

 

Ryzykowny rynek giełdowy

Ktoś kiedyś powiedział, że giełda to jedyne miejsce na świecie, w którym, gdy jest promocja, to wszyscy klienci wybiegają ze sklepu. W praktyce rzeczywiście tak jest. Na rynkach kapitałowych rośnie liczba inwestorów wraz z rosnącymi kursami akcji. Drastycznie spada, a czasami wręcz zanika, gdy następują rynkowe spadki.

Analitycy Credit Suisse twierdzą, że to właśnie przez kryzys lat 2007 – 2009, kiedy indeksy giełdowe straciły na wartości nawet 70%, Millenialsi zniechęcili się do giełdy i ryzykownego inwestowania. Z resztą nie tylko oni. W porównaniu do tego, co było 10 lat temu, obecnie aktywnym inwestowaniem zajmuje się znacznie mniej osób, właśnie z powodu strachu przed stratami.

Wyczerpujących danych córce nie przedstawiałem, ale to w zupełności wystarczy do tego, aby wytłumaczyć dlaczego wszyscy nie inwestują na giełdzie. Strach przed stratami tłumaczy też w pewnym stopniu matematyka. Niektórzy określają to zjawisko „śliskim dołkiem”. Im bardziej wpadasz w straty, tym trudniej z nich wyjść.

Jeżeli pozwolisz sobie na 10% stratę, to aby wrócić do punktu wyjścia musisz odrobić 11%. Im więcej stracisz, tym gorzej dla Ciebie:

  • 20% strata wymaga odrobienia 25%, aby powrócić do punktu wyjścia.
  • Jeżeli stracisz 40% musisz zarobić 67%, żeby wrócić do punktu wyjścia.
  • 50% strata wymaga 100% zysku, aby powrócić do punktu wyjścia.
  • Jeżeli stracisz 90%, to już praktycznie możesz zapomnieć o pieniądzach, bo powrót do punktu wyjścia wymagać będzie 900% stopy zwrotu.

Rozkład stóp zwrotu z akcji spółek notowanych na GPW za 2017 rok jednoznacznie pokazuje, że giełda to miejsce, na którym można zarabiać, ale kluczowe są umiejętność zarządzania portfelem i ograniczania ryzyka. Jak wynika z danych, polski rynek giełdowy dawał w tym roku sporo szans na osiągnięcie atrakcyjnych stóp zwrotu z akcji. Około 42% spółek zyskało w 2017 roku więcej niż 5%, a około 8% spółek zyskało więcej niż 50%. Kluczem do sukcesu była jednak umiejętność odpowiedniego doboru akcji do portfela i unikania strat, bo mimo niezłej sytuacji, wciąż około 35% spółek straciło na wartości, a w przypadku około 15% strata była większa niż 30%.

To właśnie dlatego doświadczeni i bogaci inwestorzy skupiają się na zarządzaniu ryzykiem i ograniczaniu strat. To nikt inny, tylko najbogatszy inwestor giełdowy na świecie, Warren Buffett jest autorem tych słów.

„Zasada numer jeden: nigdy nie trać pieniędzy.
Zasada numer dwa: zawsze pamiętaj o zasadzie numer jeden.”

Warren Buffett

 

Jak przestać się bać inwestowania – 4 sposoby

Z pomocą w rozpoczęciu swojej przygody z inwestowaniem przychodzi nam teoria perspektywy. Tversky i Kahneman, laureaci Nagrody Banku Szwecji w dziedzinie ekonomii, w serii autorskich eksperymentów udowodnili, że ludzki umysł nie do końca zachowuje się racjonalnie. Naukowcy zadali uczestnikom eksperymentów następujące pytania.

  1. Co byś wolał, 100 dolarów na pewno czy 10% szans na 1000 dolarów.
  2. Druga wersja zakładała: 1 dolar na pewno czy 10% szans na wygraną 10 dolarów.

Okazuje się, że w opcji pierwszej uczestnicy częściej decydowali się na pewne pieniądze, a w drugiej wersji woleli ryzykować. Z badań wynikało, że ludzie mają większą skłonność do podejmowania ryzyka, im mniejsza jest wartość pewnego i niepewnego zysku. Jak więc zacząć swoją przygodę z inwestowaniem możliwie najbardziej bezboleśnie?

 

Sposób 1 – zacznij inwestować małe kwoty

W ten sposób dochodzimy do pierwszego sposobu. Jeżeli boisz się giełdy i ryzyka, to zacznij swoją przygodę od inwestowania od małych kwot. W miarę jak zaczniesz wychodzić na zysk na pierwszych swoich inwestycjach dokładaj kapitału i zacznij ryzykować coraz więcej. Tego rodzaju strategia jest naturalna w zgodzie z teorią perspektywy. Ryzykujesz na małych kwotach.

 

Sposób 2 – ograniczaj ryzyko

Tversky i Kahneman odkryli też inną ciekawą zależność. W podobnym eksperymencie zadali uczestnikom następujące pytania:

  1. Co byś wolał, 100 dolarów pewnej straty, czy 10% szans na 1000 dolarów straty.
  2. Druga wersja zakładała: 1 dolar straty na pewno lub 10% szans na 10 dolarów straty.

Okazuje się, że w tym wariancie odpowiedzi uczestników były inne, niż w przypadku wariantu z zyskami. Wraz ze zwiększaniem się kwot uczestnicy preferowali ryzykowanie. Woleli ryzykować nawet 1000 dolarów straty. Dokładnie wbrew zasadzie śliskiego dołka. Warto więc z góry ocenić próg inwestycyjnego bólu, jaki jesteśmy w stanie znieść. Dużo łatwiej jest zaryzykować, jeżeli z góry wiemy ile możemy stracić. Tak że, rozpoczynając swoją przygodę z giełdą i inwestowaniem załóż swój próg inwestycyjnego bólu. W momencie kiedy ten poziom zostanie przekroczony, należy wyjść z inwestycji, sprzedać to, co się posiada. Trzeba tylko tego pilnować i być konsekwentnym, gdy wystąpi negatywy scenariusz. Inaczej można wpaść do „śliskiego dołka”.

 

Sposób 3 – dywersyfikuj portfel inwestycyjny

Jeżeli samemu zajmujesz się swoimi inwestycjami i odpowiadasz za budowanie swojego portfela inwestycyjnego, to powinieneś zadbać o jego dywersyfikację. Na pewno odpowiedni dobór bezpiecznych i ryzykownych aktywów będzie miał duże znaczenie. Dywersyfikacja jest pewnego rodzaju zabezpieczeniem przed brakiem wiedzy i w przypadku początkujących inwestorów jak najbardziej wskazana. W miarę zdobywania doświadczeń i kapitału można przesuwać większe środki finansowe w kierunku ryzykownych aktywów.

 

Sposób 4 – wykorzystuj odpowiednie instrumenty inwestycyjne

Ostatnim sposobem na szczęśliwe rozpoczęcie przygody z inwestowaniem jest dobór odpowiednich instrumentów inwestycyjnych. To rozwiązanie odpowiednie zwłaszcza dla mało doświadczonych inwestorów. Chodzi o dobór najlepiej takich instrumentów, które z założenia ograniczają ryzyko inwestycyjne, a mimo to wciąż dają szanse na zyski. Do tej grupy można zaliczyć produkty strukturyzowane, które z natury rzeczy ograniczają ryzyko i przy splocie odpowiednich warunków rynkowych przynoszą większe zyski. W tym gronie znajdują się zyskujące w ostatnim czasie na znaczeniu fundusze absolutnej stopy zwrotu.

 

Obrona, a nie atak

Jak się mawia w piłce nożnej, nie można przegrać meczu, jeżeli nie straci się gola. Podobnie jest z inwestowaniem. Dopóki nie wpadniemy w spiralę strat, nie ugrzęźniemy w „śliskim dołku”, cały czas mamy szansę na zyski. W długim terminie umiejętność ograniczania ryzyka i unikania złych okresów na giełdzie jest kluczowe do tego, aby osiągać dobre stopy zwrotu z inwestycji. Można to robić na dwa sposoby: samodzielnie lub zdając się na profesjonalistów. .Więcej o tym drugim podejściu napiszemy już niebawem.